SKAMIELINY > CODZIENNIK
Hatysowa to fajna babka
Osobom niezapoznanym z ośrodkiem UW w Bocheńcu trzeba
powiedzieć, że kierowniczka ośrodka, p. Janina, to osoba wpływowa
i szeroko znana w okolicy. Żywy tego dowód mieliśmy wyruszając jeden
z pierwszych razy do miejscowości o wdzięcznej nazwie Małogoszcz
(skądinąd czasami odmienianej w formie żeńskiej, czasami męskiej,
a czasami nijakiej - jest to jedna z większych zagadek i tak magicznego
zespołu fenomenów Gór Świętokrzyskich znanego pod ogólnym określeniem
"Tam horyzont wklęsa!").
W knajpie na rogu głównego placu (uwaga red. - poszukuję nazwy tej
knajpy, osoby pamiętające nazwę proszone są o kontakt z redaktorem
lub Dyrektorem Kopalni) pojawienie się kilku obcych wywolało żywe
zainteresowanie stałych bywalców. W okolicy trzeciej kolejki (naszej)
podeszło do nas kilku gości z minami raczej bojowymi:
- A wy skąd!?
Odpowiedź najprawdziwsza
"Studenci z Warszawy" zazwyczaj nie powoduje pożądanych reakcji
(takich jak nieobicie, nierozróba i pozostawienie w spokoju). Wybraliśmy
więc wersję też poprawną:
- A my z Bocheńca.. Piwko sobie pijemy..
Jeden z agresorów, zapewne obeznany z okolicami leżącymi na północ i wschód od Małogoszczy,
inwigilował nas dalej.
- A skąd z Bocheńca? Bo jakoś was nie pamiętam...
Wybraliśmy wariant wydawałoby się w miarę neutralny:
- A z ośrodka... u Hatysowej mieszkamy...
W tym momencie nastąpiła magiczna przemiana,
panowie sie uśmiechnęli, a ich ogorzałe twarze zaczęły dodatkowo
promieniować pozytywną energią (promieniowały już wcześniej, ale
była to raczej energia czysto chemiczna, związana z metabolizmem
alkoholu prawdopodobnie etylowego).
- Eee, no to fajne chłopaki musicie być!
Tu dwóch skierowało się do trzeciego widocznie najmniej zorientowanego:
- Hatysowa jest fajna babka! Raz ją wyrzuciliśmy przez okno z pierwszego
piętra... Niezła impreza była....
(Łukasz)
SKAMIELINY > CODZIENNIK
|
|